Co ciekawego jeszcze przed nami w motoryzacji 2020?

Image

Sezon 2020 miał być rewolucyjny i taki jest, choć zupełnie nie o taką rewolucję chodziło. Czym jeszcze mogą zaskoczyć nas producenci i czy w każdym przypadku będzie to naprawdę autentyczne zaskoczenie? Warto się rozejrzeć.

Sporo premier

Na rynku w 2020 zadebiutowało lub zadebiutuje sporo ciekawych aut. Niektóre, w tym na pewno Golfa czy nową 308-kę albo choćby nową Octavię będzie można zobaczyć na drogach, inne, Astona DBX, czy Toyotę Mirai raczej tylko na filmach, ale ogólnie rzecz biorąc, będzie się działo. Sporo jest prac koncepcyjnych czy „pilotażowych” jeśli chodzi o napędy elektryczne i hybrydowe, na razie na większą skalę wprowadzane raczej w wyższych segmentach cenowych. Większość prasowych nowości to tak naprawdę samochody, które mają przyciągać wzrok i niewiele poza tym. Te pospolitsze nie budzą takiego zainteresowania, a szkoda, bo czasem okazuje się, że wcale takie nowe nie są.

Hybrydy? Były!

Wielu producentów rozerwało się na rozstaju dróg: z jednej strony wprowadzają auta z 300-konnymi silnikami benzynowymi, walcząc o tych, którzy muszą wykorzystać tę moc do parkowania w mieście, a z drugiej wchodzą mocno w rynek hybryd, oferując je na dłuższe trasy. Tymczasem hybrydy na dobre rozgościły się już na drogach. Pierwszeństwo ma tu Toyota, której modele są często sprawdzane przez kupujących używane auta. Tak wskazują statystyki serwisów podobnych do carvertical.com/pl, oferujących przygotowanie raportów z historii pojazdu.

Zupełnie na marginesie warto też dodać, że niedawno parę redakcji przygotowało też rankingi używanych auto 300-konnych. A były tam i propozycje niezbyt używane, bo 2 czy 3-letnie, ale nie zabrakło też zdecydowanie starszych aut. To więc także nie jest nic szczególnie nowego.

Wyposażenie schodzi w dół

Dla wielu producentów wprowadzenie premier w 2020 będzie też oznaczało przeniesienie wyposażenia z wyższych modeli do niższych. Już teraz na rynku samochodów używanych auta z segmentu A z klimą to standard. Teraz w dół będą schodziły kolejne technologie: asystent parkowania, awaryjne hamowanie czy nawet HUD-y. To oczywiście nie jest tak, że wcześniej nie było możliwości stosowania technologii w niższych segmentach. Nie było tylko takiej chęci, ponieważ wtedy „góra” traciłaby swój prestiż. I stąd to parcie do nowości: każda z nich może wprowadzać jakieś nowe bajery, które wskoczą na miejsce zdeprecjonowanych i coraz powszechniejszych technologii sprzed paru lat. A o tym, że to żadna nowość, świadczą choćby najwyżej wyposażone modele E36, które nawet dziś mogą spokojnie konkurować pod względem wyposażenia z modelami z segmentu średnio-wyższego.

Nie modele, ale ceny!

Wiele osób zainteresowanych jest nie tyle nowymi modelami, ile zmianami w cenniku. Wyprzedaże rocznika, które nie zdążyły się skończyć w marcu, zanim przerwały je ograniczenia w sprzedaży, będą musiały się jakoś zakończyć. Trzeba też będzie konkurować z szerokim rynkiem dobrych aut używanych i wielu ekspertów z coraz większym zainteresowaniem spogląda nie na listę premier, ale na listę cen, bo można się spodziewać, że to właśnie tutaj pojawią się największe zaskoczenia: zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Na szczegóły trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać. Już teraz są jednak pierwsze jaskółki cenowe związane choćby z tym, że z konieczności sprzedaż nowych aut przeniosła się do internetu, gdzie przecież jeszcze parę miesięcy temu zdecydowanie rządziły komisy i sprzedaż prywatna.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =